Muzyka

wtorek, 7 czerwca 2016

Powrót po 9 miesiącach na Blog o szeroko pojętym ,,ja"

Hej, powracam w końcu do pisania na blogu. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo trudne, dlatego nie miałem sił ani chęci żeby pisać. Z tego co widzę ostatni raz pisałem tu 4 września 2015, od tego czasu wydarzyło się bardzo wiele nieprzyjemnych rzecz jasna rzeczy, bo trudno byłoby żeby w moim życiu zdarzyło się coś przyjemnego. To by nie było wtedy moje życie.

Przełom sierpnia i września 2015 upłynął mi pod znakiem wyrywania zielska z pyrek (ziemniaków), a potem zbierania tych pyrek, zwariowałem również wtedy na punkcie muzyki The Beatles, która dawała mi jakby siłę, napęd do życia. Poza muzyką takim napędem była Olga, dziewczyna, którą poznałem w internecie, a z którą pisałem codziennie, lubiłem żartować, przekomarzać się. Od czasu kiedy ją poznałem zacząłem czuć się jak nastolatek. A nie czułem się tak nigdy, nawet w podstawówce, gimnazjum czułem się bardzo samotny, byłem apatyczny, wycofany.

Doceniłem wówczas też walory smakowe i pobudzające kawy, konkretnie Jacobsa. Wcześniej piłem tylko zbożową Inkę, dawniej Anatola. Natomiast od pewnego czasu codziennie ok. 12 wypijałem jedną kawę prawdziwą. Do tego średnio 9 kostek gorzkiej czekolady Wedel. Wszystko to, dodając jeszcze oczywiście antydepresanty dawało mi niesamowite pokłady energii na całe dni. Żadnej depresji. Mogłem pracować długi, długi czas bez żadnego zmęczenia. Miałem energię żeby robić prawo jazdy, choć z początku może nie szło mi najlepiej. Miałem trochę surowego instruktora, co pewnie potęgowało to wrażenie. Ale od września zacząłem jeździć z nowym, młodszym gościem, który nie był już tak marudny i nawet przyjemnie mi się z nim jeździło. Na początku listopada zdałem za pierwszym razem egzamin teoretyczny za pierwszym razem z wynikiem 69/74, ale z praktycznym już tak kolorowo nie było. Miałem do tej pory cztery takie egzaminy, w listopadzie, grudniu, styczniu i lutym. Z każdym niezdanym zaczynałem się czuć coraz gorzej, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym. Nie wyjechałem ani razu z łuku, mimo, że na jazdach nie miałem z tym nigdy problemu. Raz za nie włączenie odpowiednich świateł, potem, wyjechałem dwa razy za linię, za trzecim i czwartym razem uderzyłem podczas cofania w środkowy słupek na kopercie. Po tym wszystkim byłem w tak złym stanie psychicznym, że nie było sensu podchodzić dalej. Stwarzałbym większe zagrożenie na drodze niż osoba pod wpływem alkoholu. Na domiar złego Olga przestała się do mnie odzywać, bo jak mówiła, ma bardzo dużo pracy. Wszystko zaczęło się sypać. Kawa zamiast dodawać energii zaczęła mi szkodzić. Czułem się po niej niezdrowo pobudzony, roztrzęsiony, skakało mi ciśnienie. Beatlesi też przestali mi dodawać energii, zaczęła mnie wręcz męczyć ich muzyka. Została mi tylko gorzka czekolada, która już też nie smakowała tak dobrze jak dawniej. Wszystko zaczęło tracić smak, całe życie. Coraz ciężej było wstać z łóżka, zabrać się za jakąś pracę, czy nawet umyć zęby, męczył już także internet. Cały okres od lutego do maja 2016 był jakimś złym snem, koszmarem, z którego nie mogłem się wybudzić, tematem chyba na jakąś książkę. Ale to przeżywałem w tym okresie nie da się opisać słowami. Cierpienie było wtedy tak ogromne, że zdarzało mi się wyć z bólu, nie płakałem, po prostu wyłem. Obok okresu lipiec-wrzesień 2012 okres luty-maj 2016 był niezaprzeczalnie najgorszym okresem w całym moim życiu, takim, że na same jego wspomnienie zaczyna się robić niedobrze. Czułem coś w rodzaju dotyku śmierci, miałem wrażenie, że jestem bohaterem jakiegoś horroru. Postaram się w najbliższym czasie dokładniej to opisać.

Do powrotu na blog skłoniło mnie odkrycie bloga pisarza, Tomasza Jastruna, który również opisuje swoje cierpienia związane z depresją.

Pozdrawiam wszystkich którzy mnie czytają, a czy ktoś czyta to wątpię. ;)

3 komentarze:

  1. Czesc, a jednak ktos to czyta :). Powiem tak, rozumiem twoje problemy bo sam borykam sie z podobnymi. Wspolczuje chociaz nic ci to w praktyce nie da. Dam ci kilka moich rad ktore mozesz calkowicie olac a moze chociaz dadza ci cos do myslenia. Znajdz w zyciu cos co kochasz robic (moze byc to kwesta zawodowa, hobbi i inne) i rob tego jak najwiecej. Dobrze by bylo gdyby poza domem (aktywnosc fizyczna jak najbardziej wskazana). Sprobuj odnalezc w tym siebie i podwyzszyc swoja samoocene. Znajdz sobie moze jakas prace ktory bedzie mogl potraktowac jak terapie za ktora ci jeszcze zaplaca. Nie rob zadnych glupstw ktore moga miec wieksze konsekwencje niz ci sie wydaje (zadne samobojstwa).
    Zadbaj o swoj wyglad zewnetrzny w miare mozliwosci. Takie zycie ze po wygladzie czesto od razu oceniaja. Dzieki temu tez zobaczysz ze jestes cos warty. Czekolady za duzo nie zryj :D. Potem fermentuje dlugo sie rozklada i bedziesz czuc sie gorzej. Kawa your choice. Przede wszystkim nie siedz ciagle w chacie, wietrz glowe i nie siedz bezczynnie. Tak wiem ze latwo sie pisze. Sam mam podobnie staram sie cos zmienic a potem wszystko spierdole. Jednak te doswiadczenie czegos mnie ucza i jakby czynia silniejszym na nastepne. I nie chodz pozno spac bo wtedy jeszcze wieksza deprecha ;/.
    Trzymaj sie i powodzenia. Pisz czesciej :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie lepiej, trzymam kciuki. I zgadzam się z poprzednikiem, pisz częściej.

    OdpowiedzUsuń