Muzyka

niedziela, 22 grudnia 2019

ZA trudno być ZA

Trochę minęło czasu odkąd ostatnio pisałem co u mnie. A trochę się wydarzyło. Miałem dwie prace. Obie u mnie na wsi, czyli bardzo blisko. Niestety, w jednej spędziłem tylko tydzień, w drugiej miesiąc. Pierwsza to dość spora firma, zajmująca się warzywami, głównie ważeniem, pakowaniem. Następnie przewozi się je do supermarketów. Drugą dostałem jakby na urodziny, bo pierwszy dzień poszedłem 25 października, czyli w dzień moich 24. rodzin i byłem tam z przerwami do 25 listopada. To praca dorywcza u osoby prywatnej, nie na umowę. Zrywałem jabłka, jeździłem ciągnikiem, sortowałem ziemniaki itp. Mogę tam jeszcze przyjść. Musiałem zrobić przerwę, bo w pewnym momencie zacząłem czuć się na tyle źle, że musiałem umówić się do psychiatry żeby zmienić lek antydepresyjny. W pracach niezbyt dobrze sobie radzę przez depresję, lęki i Aspergera. Trudno mi się dogadać z większością ludzi i wielu nie traktuje mnie z należytym szacunkiem, co tylko wzmaga moje zaburzenia. Ciągle popełniam gafy, ośmieszam się, nie wiem co powiedzieć. Jestem raczej cichy i wycofany, zwłaszcza wśród hałaśliwych ekstrawertyków, którzy potrafią prowadzić small talk, czyli tłumacząc na polski gadać o dupie Maryni, czego ja kompletnie nie potrafię. Muszę mieć jakieś konkretne tematy. I często jak mówię to mam ton głosu i sposób konstrowania zdań jak jakiś profesor, którego zaprosili do studia TV żeby się wypowiedział w jakiejś sprawie. To mnie dobija, ,że wszędzie czuję się jak dziwadło. I ktoś powie: ,,bądź sobą", ,,bądź pewny siebie". I co mi to da? I tak nie będę akceptowany i tak, bo jestem inny, a te frazesy o byciu pewnym siebie mówią osoby, które od małego dostawały pozytywną atencję zarówno od rówieśników jak i reszty ludzi. Trzeba to przeżyć by zrozumieć jak to jest kiedy od zawsze jest się gnojonym za to jakim się jest. Cichym, spokojnym, przebywającym w świecie myśli, marzeń, introwertykiem. Taka osoba nie znajdzie akceptacji wśród ,,normalnych". Dziękuję bardzo, w takim świecie to ja nie chcę być ,,normalnym", skoro bycie ,,normalnym" rozumie się przez brak tolerancji, empatii (a rzekomo to niby osoby z ZA jej nie mają), mówienia jaki powinieneś być a jaki nie. Bądź sobą, ale się zmień tak żebyś pasował do reszty. Hahaha. Wchodzisz między wrony, musisz krakać tak jak one. Nigdzie ma miejsca na bycie sobą, nie ma miejsca na prawdziwość, pokazanie kimś się jest, swojego wnętrza. Wszędzie tylko zakłada się te maski. Co ciekawe często żeby pokazać się od tej najbardziej plugawej strony. Może przez to też mam problem z relacjami międzyludzkimi. Bo ludzie nie pokazują swojego prawdziwego oblicza i ja to podświadomie wyczuwam i przez to czuję lęk w kontaktach wtedy, w rozmowie. Kiedy rozmawiam z kimś szczerze, kiedy mówię wszystko o sobie, o swoich problemach, druga osoba to akceptuje i mówi też wszystko o sobie, wtedy lęk znika. I z taką osobą jestem w stanie wejść w bliższą relację, zaprzyjaźnić się. Wtedy dopiero tak naprawdę drugą osobę znam. Kiedy ona nie wie nic o mnie, ja o niej to nie znamy się.

„Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni, a gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach powstaną przeciwko niemu, mówiąc: ~Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny”. Św. Antoni Pustelnik.

Życie jest nowelą, której czasem mam już dosyć

Rzadko kiedy w dorosłym życiu jest różowo. Tym bardziej kiedy ma się Aspergera. A gdy do Aspergera dodać zaburzenia depresyjno-lękowe, osobowość zależną, unikającą, zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne wtedy tego życia praktycznie nie ma. A jeśli już jest to jest to życie naznaczone cierpieniem, z przerwami na odrobinę przyjemnych czynności. Niestety tak to wygląda zazwyczaj w moim przypadku. Choć wiem też przecież, że są ludzie z tym zaburzeniem, którzy radzą sobie w dorosłym życiu całkiem nieźle, kończą studia, dostają dobrą pracę, zakładają rodziny, mają dzieci, są samodzielni, szanowani. Wiele się mówi o dzieciach w spektrum autyznmu, a o dorosłych? Jeśli są jednostkami wybitnymi, geniuszami jak Einstein, Newton, Mozart, czy też bardziej współcześni jak Messi, Bill Gates, Steve Jobs, Mark Zuckerberg. Co jednak z dorosłymi, którzy nie dostali takich predyspozycji jak wyżej wymienieni? Tutaj już zostaje spuszczona zasłona milczenia. Otóż statystyki są zatrważające:

,Według badania przeprowadzonego przez Toronto Redpath Centre ludzie z ASD są nieproporcjonalnie samotni względem reszty populacji, Jedynie 32% badanych przyznało kiedykolwiek że było w relacji, podczas kiedy jedynie 9% badanych przyznało że jest po ślubie. W ogólnej populacji - blisko 50% dorosłych jest po ślubie".
,,Około 90% autystyków jest bezrobotnych albo pracuje za najniższe stawki".
,,W ciągu najbliższej dekady przybędzie blisko pół milinona osób z autyzmem. Z czego 85% procent tych którzy zdecydują się na studia pozostanie bezrobotnych w porównaniu do bezrobocia w USA które wynosi 4.5%"
,,W Stanach Zjednoczonych jedynie 35% 18-latków z autyzmem wysokofunkcjonującym decyduje się na studia. Z czego wszystkich tych którzy otrzymali dyplom i wykształcenie wyższe jedynie 15% znalazło pracę. Bezrobocie wśród autystyków z wykształceniem wyższym jest gigantyczne podczas kiedy ogół populacji w Stanach na wszystkich poziomach edukacji ma zaledwie 4.5% bezrobocia"
,,Badanie opublikowane przez Uniwersytet Psychiatrii w Lancet pokazuje że intencje dotyczące samobójstwa wśród ludzi z Aspergerem są blisko 4x większe niż u populacji generalnej 66 kontra 17%. Blisko jedna trzecia ludzi z Aspergerem miała przynajmniej jedną próbę samobójczą w ciągu życia. Zachowania prowadzące do samobójstwa są dużo częstsze u ludzi z Aspergerem w ogólnej historii badań depresji"
,,Główną przyczyną zgonów u ludzi z autyzmem wysokofunkcjonącym jest samobójstwo".
,,Normalni, neurotypiczni ludzi nie życzą sobie i unikają kontaktów z osobami z autyzmem. Autystycy są oceniani jako dziwni, mniej atrakcyjni fizycznie, i mniej przystępni w kilka sekund"
,,Mężczyźni z chorobami psychicznymi są mniej płodni. Nie dotyczy to kobiet"
,,Neurotypiczni ludzie (a w szczególności kobiety) są w stanie z łatwością ocenić czy ktoś ma autyzm albo inne schorzenie psychicznie patrząc po prostu na jego twarz i odnajdując określone wzorce. Autystycy mają z reguły bardzo niskie fHWR. Neurotycyzm jest identyfikowalny przez określone paradygmaty związane z wyglądem twarzy"
,,.Blisko 73% dzieci z Zespołem Aspergera doświadcza gnębienia w publicznej szkole. W przeciwieństwie do szkół ze specjalnym nauczaniem - jedynie 18%.
Gnębienie dzieci z Zespołem Aspergera doprowadza do wykształcenia się u nich skłonności socjopatycznych szybciej niż u innych ludzi. Dodatkowo dzieci z Aspergerem ktore były gnębione w szkole mają znacząco większy procent zachorowań na depresję i stany lękowe które w efekcie prowadzą do samobójstwa"
,,Kobiety wiążą się z mężczyznami z AS głównie ze względu na pieniądze. One same opisują relację z autystykami jako - wyniszczające, dziwne, nie do zniesienia.
Jedynym powodem dla jakiego są z takimi osobami to dobra sytuacja materialna i zegar biologiczny który zaczął tykać i muszą się pośpieszyć z przekazaniem genów dalej"
,,Autystycy oraz ludzie z Aspergerem przez większość życia pozostają samotni i ignorowani - nawet przez rodzinę".
,,Dzieci z autyzmem i Aspergerem są mordowane przez swoich rodziców dużo częściej niż normalne dzieci. Przywiązuje się im również znacząco mniej uwagi niż dzieciom normalnym. Autyzm i Asperger są uważane za słaby zestaw genów, niewarty uwagi ponieważ autyzm i Asperger znacząco redukują szansę na sukcesywną reprodukcję w przyszłości".
,,Autystycy mają statystycznie dużo cięższe życie niż osoby neurotypiczne, dużo ciężej osiągają cele charakterystyczne dla normalnych osób takie jak - sukces zawodowy, stabilizacja życiowa czy relacje"
,,Ludzie z autyzmem nie otrzymują praktycznie żadnego wsparcia. Wręcz przeciwnie, wiele rzeczy jest im utrudnianych".
,,Osoby z autyzmem wysokofunkcjonującym i Aspergerem mają bardzo duże trudności z wykonywaniem nawet podstawowych czynności i posiadają dużo mniej umiejętności które pozwalają im radzić sobie w przeciętnym życiu. Niekiedy nie potrafią sami wyjść z domu, nie potrafią oszczędzać, są niepunktualni, nie potrafią gotować, prasować czy ogólnie zadbać o dom, autystycy zaczynają również pracę "poziomu wejścia" statycznie 5 lat później od osoby neurotypicznej. Dla autystyka jest to wiek 25-26 lat, dla osoby neurotypicznej 19-20 lat. Autystycy również zaczynają od dużo niższych godzin pracy pracując zaledwie na 1/2 etatu a niekiedy nawet na 1/4".
,,Osoby z autyzmem są zwalniane dużo częściej niż osoby neurotypiczne".
,,45% mężczyzn zostaje do końca życia prawiczkami"

Czytałem też kiedyś, że wiele osób z Zespołem Aspergera zostaje również bezdomnymi.

niedziela, 4 sierpnia 2019

Niewypowiedzianie pusta pustka

Nie mogę sobie znaleźć miejsca. A to chodzę bez celu, spaceruję po polach i łąkach, a to siadam przed laptopem, a to leżę. Nieważne co bym robił, gdzie bym poszedł, w każdym miejscu czuję niewypowiedzianą nudę, pustkę i marazm. W mojej głowie próżno szukać choć jednej optymistycznej myśli, wszystko jest jakby spowite mgłą, nieostre. Na chwilę przyjemność daje mi picie, jedzenie, oglądanie różnych rzeczy w internecie, m.in oglądanie mojego ulubionego serialu ,,Świat według Kiepskich". Jutro mam zamiar umówić się do psychologa, może chociaż spróbuje mi pomóc poukładać te puzzle z kawałków, na które rozpadł się mój mózg. Czuję codziennie, że nic dobrego mnie nie czeka. Snuję ponure wizje przyszłości, w cierpieniu, samotności, niezrozumieniu, odrzuceniu, braku akceptacji. Właściwie to już ją sobie w głowie zaplanowałem, albo zaplanowały za mnie te depresyjne myśli, bo ja tego nie chcę. Marzę o miłości, zrozumieniu, akceptacji, poczuciu, że jestem dla kogoś ważny. Ale to takie marzenie ściętej głowy. Jak bym się nie obrócił - zawsze dupa z tyłu. Wszystko czego się dotknę zamienia się w gówno. I w relacjach z ludźmi i z szukaniem pracy, i z robieniem prawo jazdy. Gdybym chociaż był lepiej motywowany przez rodziców, chwalony zamiast ciągłej presji, wymagań to może byłoby trochę inaczej. Ciągłe niepowodzenia na wszystkich możliwych polach spowodowały, że nie chce mi się kompletnie nic. Najchętniej nie wychodziłbym z domu. I żeby pieniądze same napływały ot tak, za nic. Albo jako wynagrodzenie za moje cierpienie i ascetyzm. Po co się starać jak i tak moje wysiłki i tak zawsze spełzają na niczym? Marzę o jakiejś rencie. Żeby nie musieć znowu żałośnie ponawiać prób życia jak normalny człowiek. Nie będe nigdy żył jak normalny dorosły. Od wielu lat przyglądam się temu jak ludzie żyją i to nie dla mnie. Dla mnie rajem jest kiedy nic mnie nie goni, nie mam presji, stresu, mogę robić sobie co chcę, kiedy chcę. Praca to koszmar, zniewolenie. Tak samo małżeństwo, dzieci, ten natłok obowiązków. Wiem, że z moimi problemami nie podołałbym. Zawsze będę tym pieprzonym Piotrusiem Panem, który nie chce, a może nie potrafi dorosnąć. Niby marzę o związku z kobietą, ale takim bardziej opartym na przyjaźni aniżeli pożądaniu, w takim którym nie ma dzieci, ale są koty. ;) Takim, w którym jest obopólny szacunek, zrozumienie, wsparcie, wierność, szczerość. Mało co interesuje mnie seks. Często wydaje mi się, że już homoseksualista ma łatwiej znaleźć taką osobę do związku niż wrażliwy, prawie aseksualny hetero-romantyk, takie dziwadło nie przystające do żadnej grupy społecznej. Jeśli Bóg istnieje to jaki miał cel w stworzeniu czegoś takiego jak ja? Przecież ja jestem psu na budę tu potrzebny. Ani nie przedłużę gatunku, bo mam gówniane geny, ani nie jestem drugim Stevem Jobsem czy Elonem Muskiem żeby przysłużyć się czymś światu. Może gdybym miał jakiś lepszy start w życiu, jakby moi rodzice byli bogatsi, sami byli bardziej ekstrawertyczni, pewniejsi siebie, potrafili wyłapywać we mnie mocne cechy i je pielęgnować zamiast gnoić za te słabe, może jeszcze by coś ze mnie wyrosło. Marzyłem o pójściu do liceum plastycznego, ale rodzice zmusili mnie do pójścia do zawodówki o profilu mechanik i operator maszyn i pojazdów rolniczych, mimo, że w ogóle mnie to nie interesowało. A że mamy małe gospodarstwo, a ta szkoła jest nie tak daleko ode mnie to uznali, że to będzie dobre dla mnie. Jedyne czego się tam nauczyłem to to, że jestem debilem, gorszym od innych. Po wyjściu ze szkoły już nie chciałem mieć absolutnie nic wspólnego z rolnictwem. Jedyne co to nauczyciele byli w porządku, m.in bardzo miła pani od polskiego, która jako jedna z nielicznych dostrzegła we mnie wartościowego człowieka. Nie tak dawno temu nawet zamieniłem z nią parę zdań przez FB.


Muszę się wygadać jakiemuś psychologowi. Wątpię żeby pomógł tak na dłuższą metę, ale zawsze to jakaś ulga. No bo co mi może poradzić, powie mi jak żyć? ,,Wyjdź do ludzi", ,,idź pobiegaj"? Może jeszcze ,,weź kredyt i zmień pracę"? :P

sobota, 13 lipca 2019

Nie potrafię się przebić przez szybę za którą żyję

Mam po raz kolejny jednocześnie pustkę w głowie i 100 myśli na raz. Ot, taki paradoks. Pogoda jest tradycyjnie popierniczona. Jednego dnia upał, wiatr i deszcz. Bardzo nie lubię nagłych zmian pogodowych. Zazwyczaj reaguję na nie bólem głowy, nerwowością, osłabieniem. Chociaż może to też wina zaburzeń nerwicowych. Śmieją się z ludzi (Polaków niby), że narzekają na pogodę, ale jak tu nie narzekać kiedy tak często są skrajności, których osobiście wyjątkowo nie cierpię. Upał np. powoduje u mnie nieziemskie osłabienie. Przekonałem się o tym w czerwcu kiedy wyjechaliśmy do siostry mamy, która mieszka blisko Ciechocinka. Sam Ciechocinek też zwiedziliśmy. I tu zaczęła się zabawa. Dzień zaczął się od upału, przez który myślałem, że nie przeżyję tego dnia. Całą przyjemność ze zwiedzania miasta szlag trafił. Byłoby jeszcze ok. gdyby to się chociaż utrzymało. Wydawało się, że nie może być gorzej, ale nie, i tym razem pogoda pokazała jakk bardzo zdolna jest w rozpieprzania humoru ludziom takim jak ja. Jak był upał tak nagle zrobiło się zimno i zaczęło lać do tego stopnia, że ubrany w koszulkę i krótkie spodenki wraz z rodzinką, również letnio ubraną, bez parasoli musieliśmy szukać alternatywnego miejca schronienia. I tak, skryliśmy się za jednym sklepowym zadaszeniem. Wydawało się, że deszcz ustał. A więc ruszyliśmy. Niespodzianka, luchło po raz kolejny! I kolejny raz w biegu szukamy miejsca schronienia. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. I tak było już do końca. Skrajne tempetatury zaowocowały u mnie skrajnym osłabieniem i licznymi krwotokami z nosa kiedy tylko zacząłem spożywać coś gorącego, albo zimnego. Tak więc to będą niezapomniane wakacje. :D Co się namęczyłem to moje. Haha. :P

Tłumacząc tytuł postu ,,Nie potrafię się przebić przez szybę za którą żyję" - mam pewną derealizację, o ile to można tak nazwać, Nasiloną w ciągu ostatnich dni, ale tak naprawdę trwa od zawsze. Ostatnio pewna osoba, z którą pisałem na FB napisała coś w stylu, że moje życie jest beznadziejne. Nie mam tego za złe, bo zdaję sobie sprawę, że to była osoba z Zespołem Aspergera (który sam zresztą najprawdopodobniej mam) a takie osoby często mają problem z empatią i piszą rzeczy, które niekoniecznie wypada pisać. Tak czy siak, akceptuję moje życie i siebie takim jakim jest. Da się przyzwyczaić do samotności, 0 znajomych w realu, braku pracy, dziewczyny, prawa jazdy. Staram się po prostu o tym nie myśleć i cieszyć się z tego co mam, z lepszym, lub gorszym skutkiem. Z tą pracą to ostatnio staram się coś zdziałać, ale 0 odezwu na moje wysyłane CV. Myślałem wczoraj o czy udałoby mi się załatwić jakiś stopień lekki niepełnosprawności i potem iść na ochroniarza czy coś. Bo niestety jakość mojej pracy, osoby z nawracającymi stanami depresyjnymi, lękowymi nie jest w takim samym stopniu wydatna jak praca osoby całkiem zdrowej. Czasami mam takie dni, że mój stan umysłowy zahacza o lekką demencję. Potrafię zapomnieć co miałem zrobić i trzeba mi co chwilę przypominać. Muszę mieć kogoś kto będzie moją przypominajką i zastępczą koncentracją jeśli chcę pracować na stałe. Mam też dni kiedy czuję się bardzo dobrze i mogę zasuwać jak dziki, pracować za trzech. I to jest najgorsze, bo potrafię być i zdrowy i chory w zbliżonym czasie, bardzo często i bardzo szybko mi się to zmienia. Tak więc ani żadnej renty i prawdopodobnie orzeczenia niepełnosprawności ani pracy na stałe nie dostanę. Gdybym się zawsze czuł dobrze i był pełen energii to w ogóle nie bałbmym się podjęcia pracy, bo wiem, że podołam. A tak? Ryzykuję... Cały czas taki ni w dupę ni w oko, jak i tak pogoda zasrana. Widać teraz jakk bardzo mój mózg, ciało działa w porozumieniu z pogodą. I to zwariowane i to zwariowane. Dwubiegunowe. :P

Istota nieskończoności

Kto zna datę
Kto zna godzinę
Kto posiadł tę wiedzę
Zamieszkał w jej głowie

Nikt nie pozna tajemnicy
Nie dowie się prawdy
I nie dowie się w którą stronę pójdzie
Złoty klucz wpadł do studni bez dna

Czy rzeczywistość może być inna?
Z nieskończoności możliwości
Nie ma dobrej alternatywy
Wszystkie drogi prowadzą donikąd

Nie da się żyć w ten sposób
Prędzej czy później to skończy się źle
Starania są daremne
W próżni nie zaistnieje nic


To mój autorski wiersz, napisany w zeszłym miesiącu. Może kiedyś jeszcze zamieszczę jakiś inny. A teraz będę się żegnał i do napisania.

czwartek, 18 kwietnia 2019

Człowiek bez planu

Nie wiem. Nie umiem. Męczy mnie. Mam dość. Chcę odpocząć. Dajcie mi święty spokój. To takie słówka, którymi można opisać mój nastrój. To się nawraca co chwilę. Raz jest euforia i gadam jak najęty, śmieję się, żartuję żeby za jakiś czas poczuć coś zgoła odmiennego. Te zmiany nastroju są okropnie męczące i nie pozwalają mi absolutnie na jakiekolwiek wzięcie się za siebie, bo nawet jak coś zacznę w przypływie energii to potem i tak dopadnie mnie ostry zjazd w dół i o tym co robiłem wcześniej najzwyczajniej w świecie zapomnę. Dopada mnie jakaś młodzieńcza demencja, otępienie. I to trwa tak cały czas, mimo, że biorę leki. A próbowałem już różnych na receptę i suplementów, witamin. Odżywiam się zdrowo. I nic. Czuję się tu obco. Mówię o tym świecie. O systemie jaki nim rządzi, o ludziach. Nie chcę brzmieć znów jakoś pesymistycznie czy dołująco, staram się teraz iść przez życie z podniesioną głową, z pewnością siebie, żeby mi ktoś czasem nie zarzucił jej braku, jestem na to już masakrycznie uczulony. Mimo to czasami muszę znaleźć jakieś ujście dla emocji, które we mnie siedzą i wariują niczym mieszkańcy zakładu psychiatrycznego. To już mnie naprawdę tak cholernie męczy. Słucham, czytam wielu ludzi w internecie, bo w prawdziwym życiu prawie mnie nie ma. Jeden mówi tak, drugi mówi inaczej. I kogo mam słuchać? Jak ja mam być pewny siebie jak nie wiem nawet jaki jest mój sens istnienia? Nie ma jednej recepty na życie, nie ma jednego przepisu, dzięku któremu wiesz, że Twoje życie potoczy się tak a nie inaczej, tak jak chcesz. Urodzenie się, życie i śmierć każdego człowieka to zawsze jakaś cholerna loteria. Nie wiadomo w jakiej rodzinie się się urodzisz, biednej czy bogatej, kochającej się czy patologicznej, nie wiadomo czy poszczęści Ci się w życiu, na to czy Ci się w życiu powiedzie, to także wypadkowa wielu czynników. A nawet jeśli zostaniesz ,,królem życia", spełnisz swe marzenia, spełnisz się jako człowiek to i tak w każdej chwili może Cię jakiś szlag trafić, wypadek czy inny rak. Niczego w tym życiu nie można być pewnym i to mnie w nim przeraża. Tyle czasu chodziłem do szkoły, wkuwałem jakieś pierdoły, kompletnie nieprzydatne a ostatecznie nie umiem nawet żyć.

Tytuł tego posta to także 548. odcinek serialu ,,Świat według Kiepski". Wiele osób go shejtowało, że dno, że żenada, że w ogóle wstyd dla aktorów, w takim gównie wystąpili, blablabla, sraty taty, majty w kraty. A ja powiem tak. Odcinek 548. może nie zachwyca jakimś wysublimowanym humorem, jednak ja spojrzałem na niego głębiej. To jest po prostu kwintesencja naszego życia, problemów społecznych. Od początku do samego końca ten odcinek perfekcyjnie obrazuje zepsucie i coraz większe wymagania kobiet względem mężczyzn. To nie pierwszy tego typu odcinek. 540. również poruszał ten temat. Żeby nie było, obecnie scenarzytami jest małżeństwo (mężczyzna i kobieta ;)) Ogólnie rzecz biorąc odcinek sprowadza się do tego iż w życiu najważniejsze są władza, pieniądze, niekiedy złodziejstwo czyli rzeczy charakterystyczne dla współczesnej cywilizacji oraz siła, agresja, dominacja czyli pozostałość po naszych bardzo wczesnych, małpich przodkach. Za to kocham ten serial. Pokazuję rzeczywistość taką jaką jest naprawdę! Bez lukru. Jak masz miękkie serce musisz mieć twardą dupę. To oczywiście zrozumiałe, żeby ludzkość przetrwała muszą dobierać się ludzie najsilniejsi, o najlepszych genach. Taki mamy instynkt. Pojechałbym tu Markiem Kotońskim, ale nie ze wszystkim też się z nim zgadzam. Żeby nie było, nie uważam żadnej płci za lepszą czy gorszą. Kocham mężczyzn, kocham kobiety, kocham genderów. Tak zostałem wychowany, w miłości do bliźniego swego. Brzydzę się nienawiścią, brakiem tolerancji, przemocą. Staram się być miły, uczynny. Czy czyni mnie to pipą? Jestem wrażliwy. Nie jestem w tym świecie skurwysynem. Mam Zespół Aspergera, jestem inny i przez to skazany na ostracyzm, na samotność. Nie jestem homo, ale myślę, że doskonale rozumiem tych wrażliwychh, którzy ukrywają się ze swoją orientacją. To straszne być innym niż większość. Cholera, marzę żeby się przeprowadzić na jakąś inną planetę, gdzie każdy każdego szanuje i żądzi nią miłość oraz przyjaźń. Autentycznie czuję, że męczę się na Ziemii, czuję się tu obco, praktycznie wszystkiego czego się tu nie dotknę zamienia się w gówno. Choć i tak mam wiele szczęścia, że mam tak kochających rodziców, dach nad głową, jedzenie. To wszystko czego człowiek potrzebuje. Dzięki rodzicom, przyjaciołom, kotom, snowi (tak się to odmienia? ;)), jedzeniu, piciu, antydepresantom, swoim zainteresowaniom jestem szczęśliwy, przynajmniej od czasu do czasu. Nikogo nie pozdrawiam żeby nikt nie czuł się pominięty. :P

środa, 13 marca 2019

Zofia Czerwińska (1933-2019)

Dziś odeszła Zofia Czerwińska, wielka aktorka, przeurocza osoba, znana z miłości do zwierząt. Posiadała konto na Facebooku i tak kilkukrotnie zdarzyło mi się zamienić z nią parę słów, a także wymienić zdjęciami swoich pupili, pochwaliła mojego kota Julka słowami ,,Kocisko piękne". Jeszcze dwa miesiące temu, na początku stycznie wysłała mi swój autograf przez messengera. Podziękowałem i wysłałem jej życzenia noworoczne. Aż trudno uwierzyć, że już jej nie ma. Spoczywaj w pokoju Zofio...

niedziela, 3 marca 2019

Jaki by tu jeszcze znaleźć powód do życia?

Wszystkie filmiki na YouTube na tematy, które mnie interesują chyba już obejrzałem. Laptop, który rodzice kupili w grudniu nie ma wejścia na płytę, więc gdybym chciał sobie zainstalować jakąś grę musiałbym ją ściągnąć z internetu, a z tym przeważnie zawsze są jakieś problemy, jeśli chodzi o takie większe gry. Od lat w nic nie grałem, teraz z nudów sobie ściągnąłem stare gierki, które pamiętam z czasów dzieciństwa - AirXonix i AxySnake. Ale problem z nimi jest, że żeby odblokować możliwość przejścia przez wszystkie poziomy trzeba wpisać jakiś tam kod i nazwę. I to chyba jest jakieś tam płatne. Serio? Za minigierkę o wężu sprzed 20 lat muszę jeszcze dopłacać? Dramat. :P Ale przyznać muszę tak czy siak, że kierowanie wężem i jedzenie owoców w grze AxySnake jest bardzo relaksujące i zachowam tę niepełną wersję. Ten niby kod i nazwę gdzieś tam podali w internecie, ale mi on nie działa. Tzn. Po przejściu kilku poziomów wersji, która oryginalnie jest zablokowana wyskakuje mi, źe mam zły kod. Nieważne. I tak od ok. 10 lat granie w gry jest czymś co robię jeszcze rzadziej niż picie alkoholu.

9 lutego miałem pierwszy dzień w nowej pracy, co prawda ,,pracą dodatkową" ją zatytułowali, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak ,,tylko dodatkowa", bowiem od tamtego czasu nie było jeszcze drugiego razu. Gość jak pytałem kiedy teraz mam iść napisał mi, że będzie informował. To praca w Rossmannie, towaru wykładanie. Byłem tak zestresowany dzień przed, że spałem 3 godziny i po 1 w nocy już nie mogłem zasnąć, tak byłem pobudzony. Ogólnie praca ok. Same kobietki praktycznie tam pracują, a przynajmniej tego dnia co ja tam byłem. Jest jedna za przeproszeniem wredna małpa, Boże uchowaj od takich bab. Najlepsze, że prawdopodobnie jest młodsza ode mnie, a wygląda i zachowuje się gorzej niż stara panna po menopauzie. Jeszcze jedna była, ale ciut lepsza typ wiecznie znerwicowanej, rzucującej kurwami palaczki, ona najwięcej mi rozkazywała, ale ją nawet w pewny sposób polubiłem, bo była taka konkretna. Były jeszcze dwie, jedna prostu cudowna, przemiła, grzeczna, uczynna. O tej ostatniej za mało się dowiedziałem żeby się wypowiadać, ale też jest raczej miła i pomocna. Ciekawy przekrój osobowości, zresztą pewnie jak w każdej pracy. Zaliczyłem wpadkę jedną, bo non stop zapominałem zamykać drzwi po wchodzeniu do pomieszczeń socjalnych i musiała mnie papierośnica, ta druga z wymienionych. Umowa niby do maja 2020 podpisana, ale czyżby zrezygnowali ze mnie? To mi się wydaje jakieś dziwne. Dlaczego tyle czasu i żadnego odzewu? W każdym razie 81,21 zł za 6 godz, które przerobiłem piechotą nie chodzi. :D

Nie pamiętam czy pisałem wcześniej, chyba tak, ale wysłałem kolejny list do Ryszarda Kotysa, a właściwie do jego żony, Kamili. Wiecie kto to Ryszard Kotys, znamienity polski aktor, obecnie znany głównie z roli Mariana Paździocha w serialu Świat według Kiepskich. Skontaktowałem się z Panią Kamilą Sammler-Kotys mailowo i tam podała mi adres, na który mam wysłać list. Zapełniłem więc niemal 4 strony słowami, w które włożyłem całe serce, dodałem też 3 zdjęcia do złożenia autografu i dałem ojcu do wysłania. Jestem tak tym podjarany jak dziecko oczekujące prezentu pod choinką. Kocham wiele starszych osób, są dla mnie autorytetami, czuję z nimi często jakąś więź emocjonalną, szczególnie z osobami znanymi, np. aktorami, którzy są samotni, schorowani. Najchętniej bym każdą taką osobę jakoś wspomógł, zaopiekował się, chociażby w sensie rozmowy, dotrzymania towarzystwa. Są po prostu dla mnie rozczulający, tacy do kochania, do zaopiekowania się jak np. małe kotki. Heh. Co za porównanie. :P

Dobra, to by było na tyle. W mojej głowie oczywiście dzieje się o wiele więcej niż tutaj wypisałem, no ale tak wszystko ze szczegółami to napisać trudno. Do napisania, czytelnicy (jeśli istniejecie).

czwartek, 17 stycznia 2019

Dziwny jest ten świat

Dziś 15. rocznica śmierci Czesława Niemena. Ponad 50 lat śpiewał o tym, że świat dziwny. Co powiedziałby jakby zobaczył dzisiejszy? Chyba nie ma słowniku ludzi kulturalnych takich słów. Zwłaszcza po tym do czego ostatnio doszło w Gdańsku.

Tak a propos dziwnego świata, to u mnie nadal bez zmian. Nie mam pracy, nie mam prawa jazdy, czyli podstawowych wyznaczników męskości, bez których bezczelnością i arogancją byłoby szukanie dziewczyny. :P Jestem po kolejnej 18-stce, kolejnego kuzyna, która miała miejsce 11 stycznia. Żartuję sobie w myślach ,,narobiliście tych bachorów 18 lat temu i teraz muszę jeździć po jakichś imprezach i się męczyć. Dobrze, że następna dopiero w 2022". :P Nie no, tak źle może i nie było. Posiedziało się kulturalnie, pojadło, popiło, potańczyło i do domu. To 108-109 km od nas, więc zacumowaliśmy u babci. I tam też spędziliśmy pół następnego dnia po imprezie. Czułem się słabo, choć nie wypiłem zbyt wiele, na siłę 3 kieliszki wódki i jeden szampana, ale to akurat nie powód. 2-3 lata temu potrafiłem wypić 10-15 kieliszków wódki. Teraz jakoś zacząłem jeszcze bardziej dbać o zdrowie niż dotychczas. Jak to się mówi, starość przychodzi wtedy kiedy jedyna zioła jakie Cię interesują to te na trawienie. I to trochę jakby do mnie pasuje. Zdziadziałem jakk stary piernik. :P Jakiś czas przed imprezą musiałem wziąć lek uspokajający Spamilan, po nim czułem się trochę senny na imprezie, może w połączeniu z alkoholem mnie osłabił. W sumie ja się słabo czuję całymi dniami, raz dziennie ostatnio znowu muszę się położyć, przynajmniej na godzinkę, niekocznie spać przy tym.

8 stycznia byłem na kolejnej wizycie u Pani psychiatry, nie zbyła zbyt przyjemna. Wyglądała jakby sama potrzebowała czegoś na uspokojenie. Poprosiłem o zmianę leku na Parogen (20 mg) i większą dawkę (10 mg) Spamilanu. Ten drugi biorę z przerwami i nie zawsze w takiej samej dawce. Latem biorę raczej coś ziołowego. Oprócz mnie leki depresyjne i uspokajające zaczął brać jeszcze tata, babcia i kuzynka. A ile osób ma depresję i lęki a się nie leczy, albo leczy alkoholem? Osoby, po których pozornie może nie być tego widać. Od jakiegoś czasu mam tak, że obserwując ludzi (rzadko mam do tego okazję, ale raz na miesiąc wychodzę z jaskinii) to wypatruję różnych oznak zaburzeń psychicznych. Psychologia stała się jednym z moich głównych zainteresowań.

Trafiłem ostatnio na ciekawe forum, w sumie dopiero raczkuje, ale polecam osobom podobnym do mnie. Forum Fundacji Fundacji PRZEMOCNIe. ,,Forum zapewniające wsparcie w przeciwdziałaniu przemocy psychicznej i fizycznej, manipulacji i depresji".
http://przemocnie.pl/phpBB3/index.php?sid=2645b262bc8a7cc4efe13cff78a0f921

Fundacja ma również swoje konto na YouTube.

Pozdrawiam Anię, Roberta, Kropkę i resztę. Fajnie, że jesteście. ;)