Muzyka

sobota, 13 lipca 2019

Nie potrafię się przebić przez szybę za którą żyję

Mam po raz kolejny jednocześnie pustkę w głowie i 100 myśli na raz. Ot, taki paradoks. Pogoda jest tradycyjnie popierniczona. Jednego dnia upał, wiatr i deszcz. Bardzo nie lubię nagłych zmian pogodowych. Zazwyczaj reaguję na nie bólem głowy, nerwowością, osłabieniem. Chociaż może to też wina zaburzeń nerwicowych. Śmieją się z ludzi (Polaków niby), że narzekają na pogodę, ale jak tu nie narzekać kiedy tak często są skrajności, których osobiście wyjątkowo nie cierpię. Upał np. powoduje u mnie nieziemskie osłabienie. Przekonałem się o tym w czerwcu kiedy wyjechaliśmy do siostry mamy, która mieszka blisko Ciechocinka. Sam Ciechocinek też zwiedziliśmy. I tu zaczęła się zabawa. Dzień zaczął się od upału, przez który myślałem, że nie przeżyję tego dnia. Całą przyjemność ze zwiedzania miasta szlag trafił. Byłoby jeszcze ok. gdyby to się chociaż utrzymało. Wydawało się, że nie może być gorzej, ale nie, i tym razem pogoda pokazała jakk bardzo zdolna jest w rozpieprzania humoru ludziom takim jak ja. Jak był upał tak nagle zrobiło się zimno i zaczęło lać do tego stopnia, że ubrany w koszulkę i krótkie spodenki wraz z rodzinką, również letnio ubraną, bez parasoli musieliśmy szukać alternatywnego miejca schronienia. I tak, skryliśmy się za jednym sklepowym zadaszeniem. Wydawało się, że deszcz ustał. A więc ruszyliśmy. Niespodzianka, luchło po raz kolejny! I kolejny raz w biegu szukamy miejsca schronienia. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. I tak było już do końca. Skrajne tempetatury zaowocowały u mnie skrajnym osłabieniem i licznymi krwotokami z nosa kiedy tylko zacząłem spożywać coś gorącego, albo zimnego. Tak więc to będą niezapomniane wakacje. :D Co się namęczyłem to moje. Haha. :P

Tłumacząc tytuł postu ,,Nie potrafię się przebić przez szybę za którą żyję" - mam pewną derealizację, o ile to można tak nazwać, Nasiloną w ciągu ostatnich dni, ale tak naprawdę trwa od zawsze. Ostatnio pewna osoba, z którą pisałem na FB napisała coś w stylu, że moje życie jest beznadziejne. Nie mam tego za złe, bo zdaję sobie sprawę, że to była osoba z Zespołem Aspergera (który sam zresztą najprawdopodobniej mam) a takie osoby często mają problem z empatią i piszą rzeczy, które niekoniecznie wypada pisać. Tak czy siak, akceptuję moje życie i siebie takim jakim jest. Da się przyzwyczaić do samotności, 0 znajomych w realu, braku pracy, dziewczyny, prawa jazdy. Staram się po prostu o tym nie myśleć i cieszyć się z tego co mam, z lepszym, lub gorszym skutkiem. Z tą pracą to ostatnio staram się coś zdziałać, ale 0 odezwu na moje wysyłane CV. Myślałem wczoraj o czy udałoby mi się załatwić jakiś stopień lekki niepełnosprawności i potem iść na ochroniarza czy coś. Bo niestety jakość mojej pracy, osoby z nawracającymi stanami depresyjnymi, lękowymi nie jest w takim samym stopniu wydatna jak praca osoby całkiem zdrowej. Czasami mam takie dni, że mój stan umysłowy zahacza o lekką demencję. Potrafię zapomnieć co miałem zrobić i trzeba mi co chwilę przypominać. Muszę mieć kogoś kto będzie moją przypominajką i zastępczą koncentracją jeśli chcę pracować na stałe. Mam też dni kiedy czuję się bardzo dobrze i mogę zasuwać jak dziki, pracować za trzech. I to jest najgorsze, bo potrafię być i zdrowy i chory w zbliżonym czasie, bardzo często i bardzo szybko mi się to zmienia. Tak więc ani żadnej renty i prawdopodobnie orzeczenia niepełnosprawności ani pracy na stałe nie dostanę. Gdybym się zawsze czuł dobrze i był pełen energii to w ogóle nie bałbmym się podjęcia pracy, bo wiem, że podołam. A tak? Ryzykuję... Cały czas taki ni w dupę ni w oko, jak i tak pogoda zasrana. Widać teraz jakk bardzo mój mózg, ciało działa w porozumieniu z pogodą. I to zwariowane i to zwariowane. Dwubiegunowe. :P

Istota nieskończoności

Kto zna datę
Kto zna godzinę
Kto posiadł tę wiedzę
Zamieszkał w jej głowie

Nikt nie pozna tajemnicy
Nie dowie się prawdy
I nie dowie się w którą stronę pójdzie
Złoty klucz wpadł do studni bez dna

Czy rzeczywistość może być inna?
Z nieskończoności możliwości
Nie ma dobrej alternatywy
Wszystkie drogi prowadzą donikąd

Nie da się żyć w ten sposób
Prędzej czy później to skończy się źle
Starania są daremne
W próżni nie zaistnieje nic


To mój autorski wiersz, napisany w zeszłym miesiącu. Może kiedyś jeszcze zamieszczę jakiś inny. A teraz będę się żegnał i do napisania.