Muzyka

niedziela, 15 marca 2020

Do koronach*ja: Spieprzaj dziadu!

Pierwszy post w tym roku, dosć późno. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta starego nudziarza, Majka ;). W końcu okoliczności ułożyły się tak, że dostałem natchnienia żeby coś napisać. Siedzę w domu aktualnie. Nie, nie z powodu koronawirusa. Chociaż może to też trochę wpływa na częstotliwość mojego wychodzenia z domu, ale i tak nie mam okazji. Pracowałem kilka dni w tym roku u tego gościa, u którego parobkowałem w zeszłym roku, tylko tym razem robimy coś innego. Ale nie będę się rozpisywał o tym, bo nie mam w tym przyjemności. Chyba, że ktoś byłby ciekaw co dokładnie robiłem to powiem (napiszę). ;) Ale teraz mnie coś nie zaprasza (praca na telefon), więc albo ma mnie dość, albo czeka aż koronawirus przejdzie to będzie mnie wtedy wołał. Kto go tam wie.

Wydarzeniem roku 2020 numer jeden jak dotąd jest dla mnie spotkanie w Poznaniu, tj. zlot osób z grupy o fobii społecznej na Facebooku. Wreszcie poczułem się jakby coś w moim życiu ruszyło i że mam jakieś życie towarzyskie, a nie tylko piwniczenie. Nie przebiegło może w 100% idealnie tak jakbym chciał, ale było w porządku. Myślałem, że będę trochę bardziej rozmowny i przyznam, że trochę się sobą rozczarowałem. Jednak jak to się mówi ,,wyżej dupy nie podskoczysz" ;), jak ktoś jest z natury małomówny to choćby się zesrał nie będzie z niego Fidel Castro co by przemawiał 10 godzin. Tak czy siak, to spotkanie dało mi kopa do tego by być bardziej towarzyskim i samemu wręcz inicjować spotkania z osobami, które poznałem w internecie. I co? Akurat teraz, nie wtedy jak najchętniej zaszyłbym się w domu, teraz jak mam masę energii do spotykania się ze znajomymi przyszło to gówno z Chin. Jakby sami diabli nadali diabelscy. Nie boję się zbytnio tego wirusa, ale wprowadza mnie w depresyjny nastrój, że tyle osób już się zaraziło i zmarło, szczególnie szkoda mi Włochów, bo lubię ich kraj.

Korzystam ostatnio od czasu do czasu z Badoo i Tindera, ale bardziej traktuję to jak grę, coś jak słynne swego czasu łapanie Pokemonów, bo z tego co widzę raczej na stałe nie da się tam nikogo poznać, a tym bardziej kogoś kto by do mnie pasował. Nawet jak mi się trafi dopasowanie to dziewczyny zazwyczaj nie odpisują, albo odpisują po jednym słowie, nawet nie zdaniu. Słowie. :D I to nie jakieś modelki czy kandydatki na miss Polonia (takich nawet nie lubię, bo mają zazwyczaj ego sięgające kosmosu). Zwykłe szare myszki, mniej więcej na moim poziomie atrakcyjności, albo niektóre nawet niżej. Nie będą gadać z plebsem. Tak to odczytuję. I to tak każda. Jak jeden mąż. Nie ma wyjątków, że z którąś da się pogadać jak z równym gościem (gościówą w zasadzie ;)). Wszystkie jakby zjeżdżały z taśmy produkcyjnej z jakimś wgranym felernym programem. Wcześniej od 2014 z przerwami byłem na Sympatii. Wkurzałem się i usuwałem konto, po czym robiłem nowe i tak parę razy. Tam było lepiej, choć to nadal kiepskie miejsce na szukanie miłości. To raczej tylko dla zdrowych i neurotypowych ludzi. Dawno temu chyba opisywałem tu na blogu moją jedyną dłuższą, nieudaną relację internetową z dziewczyną poznaną na Sympatii. Szkoda strzępić ryja. Miałem wrażenie, że ona jest inna niż ta cała armia klonów, ale koniec końców potraktowała mnie jak śmiecia. Ach, jak ja wtedy jeszcze mało wiedziałem. I nadal mało wiem. Ale wtedy jeszcze mniej niż teraz. ;)

Co wam powiem to wam powiem, ale tak z perspektywy czasu jestem przekonany, że szczęścia lepiej nie szukać na portalach randkowych, bo znajdzie się, ale rozczarowanie i frustrację. Chyba, że ktoś na seks szuka, to co innego, może wtedy znajdzie swoje chwilowe szczęście. Ogólnie mówi się, że szczęścia nie powinno się utożsamiać z obecnością tej drugiej połówki i należy być szczęśliwym samemu ze sobą (mam wrażenie, że się powtarzam ;)), ale to tak jakby powiedzieć wygłodzonemu żebrakowi ,,naucz się być najedzonym tym co masz". Można być szczęśliwym sam ze sobą, ale to nigdy nie będzie pełne szczęście i zawsze będzie czegoś (kogoś) brakować. Ok. Zbliża się godz. 00:00 jak to piszę, więc dobrej nocy wszystkim a ja idę śnić o wielkiej, idealnej miłości, której każdemu kto to czyta (a jeszcze nie znalazł) życzę. ;)