Muzyka

niedziela, 25 czerwca 2017

Nie narzekam póki co

Miesiąc mija odkąd po raz kolejny odstawiłem lek Seronil. Chciałbym żeby tym razem to było już na zawsze. Zdaje się, że są jakieś efekty uboczne, ale da się znieść. Sam lek w sumie niewiele dawał, spałem w dzień po nim i ogólnie nie chciało mi się absolutnie nic. Teraz energii mam więcej, ale trochę więcej lęku, który tłumię herbatkami ziołowymi i kawą zbożową z magnezem. No i oczywiście jem dużo gorzkiej czekolady 70-90%. Ale i od tego robię sobie przerwy. Piję codziennie też kawę prawdziwą. Tutaj w markach dość mocno przebieram. Mimo, że u mnie w domu zwyczaj picia kawy (Prima) był od zawsze, wszyscy zawsze pili namiętnie, to osobiście zacząłem pić regularnie tak gdzieś od drugiej połowy 2014 jak poszedłem do liceum weekendowego, i tam był dostęp do czajnika, były filiżanki, każdy mógł sobie zrobić na co tylko miał ochotę. A że każdy praktycznie pił tam tylko kawę (Jacobs) to podchwyciłem ten zwyczaj i kawę tę piłem także w domu. Rozjaśniało to umysł i pozwalało przetrwać te wszystkie godziny w szkole, czy przy jakiejkolwiek pracy w domu. Ulubioną przez rodziców Primę też próbowałem, ale szybko z niej zrezygnowałem, bo uznałem, że jest za mocna. Kaw w moim życiu przewinęło się o wiele więcej, Gdzieś tak na przełomie 2015 i 2016 zdradziłem Jacobsa z Wosebą (co Rynkowski kiedyś reklamował :p). Mój ulubiony typ tej kawy to Arabica. W sklepach w mojej okolicy są dwa rodzaje w granatowym i brązowym opakowaniu. Jedno to z ziaren z całego świata, drugie z Brazylii bodajże. Potem znowu wybrałem Astrę, krótki czas piłem Rigello, potem znowu Wosebę, znowu Jacobsa, znowu Astrę. Nigdy nie jestem wierny tej jednej, jedynej. :p


Jutro postaram się napisać więcej, bo jest o czym. I mam ostatnio spore natchnienie do pisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz