Muzyka

poniedziałek, 24 października 2016

Kolejna bezsenna noc i przemyślonka

Ta ponurość mnie dobija. Za oknem szaro i ponuro. Jakby tego było mało matka która drze się bez powodu - wg mnie bez powodu, bo trudno nie mieć bałaganu w pokoju kiedy ma się taką depresję jak ja. Nie żebym się usprawiedliwiał depresją, no ale wiadomo jak to jest. Ojciec, który upija się, płacze i mówi, że życie nie ma żadnego sensu. A dopiero co wróciliśmy z kościoła. Mama jest osobą bardzo wierzącą, ma to po swojej mamie, która jest chyba jeszcze bardziej gorliwą katoliczką. Mamie bardzo zależało, wręcz płakała usiłując na mnie wymusić pójście do kościoła i spowiedź. Wróciłem wtedy akurat ze szkoły i byłem bardzo zmęczony siedzeniem w ławce, nic więc dziwnego, że opierałem się żeby znów ,,zmarnować czas" w ławce, tym razem kościelnej. Widząc jak mamie bardzo zależy, uległem. Jej poziom szczęścia kiedy usłyszała, że jednak wybieram się z nią był niesamowity. Ona tym żyje, modlitwą i różnymi takimi rzeczami. Modli się za mnie, za ojca. Do kościoła chodzi w każdą niedzielę. Tata, podobnie jak ja, nie jest praktykujący zbytnio. Ja chyba po nim mam to, że nie czuję tej całej wiary, religii. Nie chcę uchodzić za ateistę bo to określenie źle mi się kojarzy - z ludźmi szydzącymi z tych, którzy wierzą. Ja osobiście bardzo szanuję i poważam ludzi wierzących bo to zazwyczaj bardzo dobrzy ludzie o szlachetnym sercu (choć są wyjątki, oczywiście), nie umiem sobie jednak wyobrazić jak można aż do tego stopnia się w tym zanurzyć, co moja mama, czy babcia, która ma nawet religijne sny, o Jezusie, Maryi, śnią jej się też osoby zmarłe, które coś do niej mówią i potem to sprawdza się w rzeczywistości! Przyznam się, miałem kiedyś sen, w którym widziałem w jakimś pokoju Jezusa i Maryję. Snu temu towarzyszyła jakaś niezwykła, niedoświadczona nigdy w żadnym innym moim śnie, aura. Czułem ciepło, jakby ktoś mnie obejmował, dziwny rodzaj energii. Pan Jezus miał czarne włosy i brodę. Do tego nosił jeansy. :p Tak, jeansy zapamiętałem. Maryja też była ubrana jakoś po młodzieżowemu. Dziwny to był sen, niewiele z niego poza tym zapamiętałem. Do dziś jednak jestem rozdarty pomiędzy chęcią wiary a wątpliwościami w istnienie Boga. Powiedzmy, że jestem agnostykiem.

Ja i mój ryj sprzed dzisiaj. Czuję się zajechany jak koń po westernie. Kocham to określenie. ;D Prawda, że tak wyglądam?

Ostatnio coś, a właściwie ktoś natchnął (moja obecna muza - pewnie nawet się nie domyśli, że to o niej :D) mnie do powrotu do mojej ,,artystycznej" pasji, wcześniej chyba z pół roku leżałem tylko do góry brzuchem i robiłem jedno wielkie NIC. ,,Artystycznej" w cudzysłowie, bowiem uważam, że w tym co robię jestem strasznie nieudolny. I wszystkie te moje wypociny przychodzą z wielkim trudem, a efekt jest mizerny. :) Oto co wczoraj wieczorem wypociłem - dosłownie, bo aż chyba się przy tym spociłem. :p

Dla nieznających historii całej mojej ,,tfurczości", to co usiłowałem narysować to stary lis, Rudomił, bohater jednego z moich scenariuszy do rozpoczętego i nie skończonego komiksu pt. ,,Uczta lisów". Postać ma trochę posępną minę, bo jest wzorowany trochę na mnie samym. Rudomił, który w młodości doznał upokorzeń, cierpienia - teraz pragnie się zemścić na tych którzy wywiercili mu ogromną dziurę w sercu. Kiedyś moje opowiadania, postaci które tworzyłem (właściwie same spersonifikowane zwierzęta) były o wiele bardziej płytkie i jednowymiarowe. Po prostu były głupkowate i miały śmieszyć. Jednak im stawałem się starszy, wraz z nowymi doświadczeniami postanowiłem wreszcie wstawić tam coś życiowego. Podobna rzecz miała miejsce jeśli chodzi o stare i nowe odcinki ,,Świata według Kiepskich" - stare miały głównie wywoływać salwy śmiechu i niewiele poza tym, nowe natomiast - zmuszać do refleksji, już z mniejszą ilością humoru.

Jako, że akurat mam natchnienie mam zamiar powrócić do gry na gitarze. Ostatnio używałem jej intensywnie na przełomie 2014 i 2015. Tylko muszę naprawić, bo mi struna pierdyknęła latem, już drugi raz w swojej historii przebywania w moim domu. Może jakiś wiersz napiszę od czasu do czasu, tekst piosenki. Chętnie śpiewam w domu, ale tutaj bym się nie odważył niczego zamieścić - mam bawoła głos. ;)

Postaram się też zamieszczać cytaty, mądrości, aforyzmy różnych znanych i nieznanych, ale w każdym razie mądrych osób. Często będą to gorzkie słowa, tak jak gorzka jest czekolada, którą jem. ;)

===============================================
,,Będę umierał. Zapal świeczkę na grobie moim."
- Mój tata

4 komentarze:

  1. Szaro i ponuro, ale mimo to...pięknie. Przynajmniej, dla mnie, ale ja jestem wybitną fanką jesieni. Bo to zamieranie też ma większy sens i właśnie...dla mnie wybitnie religijny. W ogóle, mam wrażenie, że każdy myślący bardziej człowiek ma takie wątpliwości, nie przyjmuje religii na wiarę, na słowo podane na tacy a jakoś...szuka. I z czasem znajduje- czy to świadomie wraca do wiary swoich rodziców, czy to znajduje coś innego, jak choćby ja:) W każdym razie, warto chyba w tym pogrzebać, bo jednak hm...pewna duchowość jest ważną sferą naszego życia, którą w szybkim świecie jakoś cholernie zaniedbujemy. I czujemy często, że czegoś nam brakuje ale...sami nie wiemy czego dokładnie.
    Hah, Jezus w jeansach, spoko ziomek XD
    Ja mówię koń wyjebany po westernie, bardziej dosadnie no ale...nie, nie, ja na kacu wyglądam gorzej XD
    I liseł wygląda dobrze, więc...jak warsztat poprawisz, to już w ogóle będzie COŚ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Wstałem dziś rano ok. 3 przez problemy ze snem. Już nie pierwszy raz tej jesieni. Obudziłem się z taką energią, że od razu usiadłem do laptopa i napisałem ten dość długi post. Mam przeważnie zawsze tak, że największą energię odczuwam właśnie rano, czuję, że mógłbym góry przenosić, w ogóle pewny siebie, niemalże jak normalny człowiek. Ale potem im dalsza godzina to jak obuchem w łeb, chodzę jak zombie, czuję ciężkość głowy. To pewnie też przez przesilenie jesienne. Takie skrajności, rano skaczę z radości a po południu i pod wieczór nawet nie dół tylko Rów Mariański. Wczoraj i przedwczoraj wieczorem rozbeczałem się jak dziecko, mimo, że praktycznie nigdy mi się to nie zdarza. Wiem, że to niemęskie i wstyd, no ale przyznaję się do tego. ;)

    Co do rysunków wykonałem ich całą masę jak jeszcze nie cierpiałem tak bardzo na depresję, czyli przed lipcem 2012, potem już bardzo sporadycznie. Mało który nadawałby się do publikacji. A teraz już nie mam jakoś siły szlifować jakości mojego rysunku. Chciałem kiedyś iść do liceum plastycznego, ale wyszło inaczej. W ogóle jakoś nie widzę sensu w większości rzeczy, które robię. Mam wrażenie (chyba słuszne), że może z garstkę ludzi interesuje to co robię, czym się zajmuję. I może to zabrzmi brutalnie, ale pewnie tylko ta garstka ludzi przejęłaby się gdybym umarł. Przeraża mnie ostatnio ten fakt. Często o tym myślę. To dlatego, że mało osób tak naprawdę dobrze mnie zna, trudno do mnie dotrzeć, dlatego, że ukrywam się pod jakąś cholerną aspergerowo-fobiczno-introwertyczną skorupą. Przez tą całą moją samotność, izolację w domu, to teraz jak wychodzę do ludzi to słucham tego co mówią i chłonę ich słowa, ich obecność jak żebrak, który znalazł się u bogacza na obiedzie. Tak bardzo chciałbym spotkać kogoś w realu z kim mógłbym pogadać tak po ludzku, o życiu, ale i pożartować. Bez tego usycham jak kwiat bez wody. Z rodzicami coraz trudniej, bo ojciec coraz bardziej zamyka się w sobie, a matka na każde pytanie zna tylko jedną odpowiedź - modlić się i chodzić do kościoła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agh, kurwa, nienawidzę jak kasuje mi się komentarz XD Ale od początku XD
    W każdym razie, ja sama nieraz budzę się w środku nocy z wrażeniem, że się w pełni wyspałam ( a dzisiaj, uwaga, obudziłam się, a na moich cyckach leżała...mysz i w największym spokoju myła sobie uszka, to dopiero mindfuck XD) ale próbuję zasnąć dalej. Bo to w sumie naturalny cykl, ze po 3-4 godzinach snu budzimy się, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Takie tam, ewolucja, te sprawy. Ale właśnie gorzej, jak człowiek nie może zasnąć na powrót i....nic dziwnego, że potem energia cię opuszcza i że razem z tym przychodzą złe nastroje.
    I płacz jest tak samo męski jak i żeński, bo jest po prostu ludzki:) Płacz jest naszym emocjonalnym wentylem bezpieczeństwa i jakiekolwiek krygowanie się...nie ma sensu. Nieraz płacz bywa dla mnie przynajmniej wręcz aktem odwagi i siły, o. Chociaż, przyznaję, ja sama mam z nim problem, ale to u siebie, nie u kogoś:)
    A rzeczy, które robisz, muszą mieć większy sens? Fajnie jest robić coś po prostu, bo sprawia nam na przykład przyjemność chociażby. Samo życie....ja tak przynajmniej stwierdzam, nie ma większego sensu i chodzi o to, żeby mieć w nim jak najwięcej szczęścia, radochy. Taki trochę hedonizm ale...tak może lżej się żyje?:)
    I zawsze znajdzie się ktoś, kto się interesuje. Nawet widzisz, na głupim blogu:)
    Powiem dziwnie, ale jak jesteś z Poznania, to chodź na piwo:) Ja na piwo i poznanie kogoś zawsze chętna, z moją nadmiernie eksteawertyczną naturą XD

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie czemu nie. ;) Tylko na początek wolałbym pogadać trochę na jakimś komunikatorze, GG czy coś.

    OdpowiedzUsuń