Muzyka

niedziela, 25 lutego 2018

Żyć albo nie żyć

Oto jest pytanie. Żyć i mieć nerwicę czy nie żyć i mieć depresję. Mam taki dylemat praktycznie codziennie i jak dotąd mam przewagę tego drugiego. Nadal siedzę w domu i nie pracuję. Z jednej strony nuda i poczucie winy, że nic nie robię, z drugiej w sumie mi to pasuje bo lubię leniuchować i mam mnóstwo czasu żeby słuchać na internecie moich ulubionych kanałów na YouTube i serialu Świat według Kiepskich. Ostatnio znalazłem świetną stronę, na której można obejrzeć za darmo i bez reklam wszystkie odcinki (z wyjątkiem 220 i 381). Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę podać link w komentarzu. ;) W dwa tygodnie ściągnąłem 526 odcinków. Może sobie wyobrazić więc jaki ze mnie fan(atyk). Czekam teraz z niecierpliwością na czerwiec kiedy to ekipa serialu ma wrócić na plan. Niestety na nowe odcinki trzeba będzie poczekać do września, bo sezon wiosenny nie był realizowany ze względu na brak czasu reżysera i niektórych aktorów. Co ciekawe, byłem pierwszym widzem w Polsce, który dowiedział się, że serial jednak będzie kontynuowany (bo były plotki o jego zakończeniu) - od Pani Zofii Czerwińskiej, odtwórczyni roli Malinowskiej. Napisałem do niej na jej profil na Facebooku. Jeśli jakimś cudem Pani to czyta, pozdrawiam Panią, Pani Zosiu i Pani psa Dżeka. :D

Wracając do tematu ulubionych kanałów na YouTube, regularnie słucham Atora, tego sympatycznego grubaska z kanału Wideoprezetacje, innego sympatycznego grubaska, łysego z Astrofazy, Marka Kotońskiego z Radia Samiec, szkoda tylko, że usunięto jego kanał. Ale jest teraz za to na Vimeo. Ostatnio jednak oszalałem na punkcie Radia Paranormalium. Kocham taką tematykę. Codziennie ostatnio słucham ich audycji, debat, podcastów, no czy jak to tam się nazywa, choć oczywiście podchodzę z dystansem do większości informacji stamtąd. Jednakże bardzo wciąga, lubię ten hipnotyzujący głos głównego prowadzącego, który brzmi jak syntezator mowy. ;)

Mam jeszcze sporo kasy odłożonej z pracy w Dino, przez to też częściowo nie spieszy mi się do znalezienia nowej, chociaż coś tam na oku mam. Nie pracuję, w urzędzie pracy jak dotąd nie udało mi się zarejestrować, przez co nie mogłem wykupić leków, które zazwyczaj biorę. Musiałem odstawić beta-bloker o nazwie Bibloc. Bałem się, że będę miał jakieś straszne skoki ciśnienia, ale nie jest źle, nawet mam więcej energii. Piję teraz tylko trochę więcej melisy i biorę codziennie rano lek na uspokojenie Doppel herz z wyciągiem, z liści melisy, szyszek chmielu i korzenia różeńca górskiego oraz witaminami B6 i B12. Suplementuję się też witaminą C. Pomaga mi to na wrażliwe naczynka twarzy i krwawienia z nosa. Bez tego wystarczy, że się zdenerwuje, podniesie mi się ciśnienie, zjem coś gorącego, wypiję kawę to już pękają mi naczynka i robię się czerwony/różowy. Wyglądam wtedy za przeproszeniem jak gówno. W skrajnych przypadkach gdyby ciśnienie wzrosłoby mi zbyt mocno, jak czosnek nie wystarcza, biorę lek Captopril pod język. Dobrze, że włącza mi się alarm w postaci czerwonych uszu. ;) Najgorzej jest w połowie dnia, po obiedzie wtedy modlę się żeby jakoś po ludzku to przetrwać. Tak od lat. Zawsze po południu zaczynam się czuć co najmniej dziwnie. Jakby coś wewnątrz mnie zaraz miało eksplodować, bardzo nieprzyjemne uczucie. Jak teraz nie biorę beta blokera to jeszcze dochodzi lekko przyspieszone bicie serca po obiedzie. Teraz znowu mam tak, że po obiedzie prawie zawsze muszę udać się na sjestę jak jakiś Hiszpan. Przynajmniej godzinkę muszę przedrzemać. Myślę, że to po leku antydepresyjym, bo jak nie biorę to nie mam aż takiej senności w ciągu dnia. Często po wstaniu czuję wtedy nieznośny niepokój i rozdrażnienie i mam wyraźne zaczerwienienie w okolicach uszu i policzków, jednak po jakimś czasie to znika. Potem zjem jakiś jogurt z płatkami czy siemieniem lnianym, budyń, owsiankę, do tego jakieś ziółka i tak mija większość dni. Pogadam z matką, pooglądam z nią coś w TV, jakieś Jaka to melodia czy Jeden z dziesięciu. dzielę się z nią poglądami na różne tematy, dyskutuję, albo opowiadamy sobie o muzyce, muzykach, słuchamy razem muzyki na YouTube. Ona teraz czyta jedną z książek które kupiłem, o Ericu Claptonie. Potem gadamy jak tacy dobrzy, starzy kumple o tym co ten wariat w swoim szalonym życiu nawywijał, różne ciekawostki z życia, a działo się wiele, delikatnie mówiąc, jak to u rockmanów i bluesmanów. Czasami mamuśka jest do rany przyłóż, a czasami nie do wytrzymania. ;) Może i wyjdę na totalnego, żałosnego maminsynka, ale jestem przekonany, że mężczyzna (choć wcale mężczyzną się nie czuję tylko chłoptasiem) taki jak ja nie znajdzie w swoim życiu lepszej kobiety, która by go tak kochała, tak o niego dbała i była dla niego taką przyjaciółką. Zastanawiam się co będzie w razie gdyby jej zabrakło. Z kim będzie mi się tak dobrze gadać w realu? Może na starość zatrudnię se jakąś fajną opiekunkę, z którą chociaż w połowie będzie mi się tak dobrze rozmawiać. Ale zaznaczam, dopiero na starość. Dlatego, ponieważ już teraz jestem mentalnym starcem, a kto w podobnym wieku do mojego chciałby się zadawać ze starcem, który prawie nie opuszcza domu i prowadzi ascetyczny tryb życia?

Teraz się pochwalę moimi ostatnimi zakupami internetowymi. Mianowicie kupiłem zestaw pięciu świeżo palonych kaw ziarnistych ze strony MK Cafe Fresh. Kawy z różnych stron świata - brazylijska, kostarykańska, kolumbijska, kenijska i indyjska. Nie mogłem się doczekać aż dostąpię degustacji. Wypróbowałem już wszystkie i muszę powiedzieć, że nigdy chyba nie wrócę do zwykłej, już zmielonej kawy. Zasmakowała mi szczególnie indyjska. Mamie kenijska. Kupiłem też młynek marki do kawy De'Longhi. Dobra firma, dobra jakość. Kiedyś w Dino kupiłem zaparzacz do kawy, tzw. french press. Można dzięki niemu m.in oddzielić fusy od kawy, zrobić cappuccino. Strasznie mnie to kręci, taka zabawa w baristę, potem delektowanie się przepyszną kawą, tym intensywnym smakiem i zapachem. Chyba stanie się to moim nowym obsesyjnym zainteresowaniem. Szukanie i kupowanie coraz to nowszych rodzajów kaw oraz metod jej robienia. Tutaj też mogę liczyć na współzainteresowaie matki. Ona też uwielbia kawę. Wspólnie degustowaliśmy, wymienialiśmy się opiniami itd. Chociaż jak powiedziałem jej co zamówiłem i za jaką kasę to początkowo była zła, bo mogłem wydać pieniądze na coś bardziej potrzebnego, np. na ubrania. Kurczę, przecież jestem dorosły, to moja kasa, dlaczego mam ją wydawać na coś co mnie nie cieszy zamiast na to co mnie cieszy? Jak czekałem na zamówioną gitarę, albo te kawy i młynek to czułem się podekscytowany jak dzieciak w święta czekający na prezent. Dosłownie. Bardzo się cieszę, że są te sklepy internetowe i można siedząc na dupie w chałupie kupić se co się chce i kiedy się chce. Ludzie narzekają na ten dwudziesty pierwszy wiek, ale ja jednak nie chciałbym żyć wcześniej. Ominęłoby mnie tak wiele wspaniałych możliwości jakie oferuje współczesna technnologia.

Do napisania. ;)

1 komentarz:

  1. Badałeś się kiedyś na niedoczynność tarczycy? Część Twoich problemów zdrowotnych mogłaby znaleźć wyjaśnienie. Polecam się zbadać, szczególnie jeśli ktoś w rodzinie choruje. Mnie takie badanie kiedyś polecił psychiatra i trafił w dziesiątkę. Okazało się, że byłem chory.
    Fajny blog.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń